Witam Was na tym zimowym sesshin. Ważne jest kontynuowanie zazen. Cokolwiek byście robili najważniejsze jest kontynuowanie zazen. Kontynuowanie sesshin. Co oznacza to słowo? W rzeczywistości to słowo podzielone jest na dwie części. Na początku jest ‘se’ [setsu] tzn. dotknąć, spotkać, wejść w. Natomiast ‘shin’ znaczy duch. Jednak to coś dużo więcej niż zwykły duch. Chodzi o esencję ducha, natury świata. Zen mistrza Dogena i mojego mistrza to patrzenie bezpośrednio w naszą prawdziwą naturę. Żeby wejrzeć bezpośrednio w naszą prawdziwą naturę, trzeba być bezpośrednim. Bez powrotu. Z duchem całkowicie jasnym, z jasnymi oczami. Nie ludzkimi oczami, nie oczami ludzkich historii, ale ze światłem, bez człowieka. Poprzez człowieka. Trzeba więc oświetlić wnętrze i począwszy od oświetlonego wnętrza, patrzeć na świat. Mogę zobaczyć jak kto patrzy, jakie jest jego spojrzenie. Tak samo jak mistrz choreografii, tańca, może natychmiast zobaczyć, kto jest na tyle zdolny, by zostać tancerzem. Mistrz zen potrafi zobaczyć, kto błyszczy prawdziwą naturą. Charakterystyki nie są ważne. Albo błyszczymy wiecznym światłem albo mizerną ludzką historią. Kiedy jesteśmy mętni, kiedy się boimy albo kiedy wątpimy, nie możemy być uznani za prawdziwych uczniów. Jeśli wątpimy, jeśli wahamy się co do naszego mistrza, będziemy się wahać i wątpić jeszcze bardziej w wewnętrznego mistrza, który jest trudny do uchwycenia, trudny do zrozumienia, trudny do zobaczenia. Myśli nie mogą go zobaczyć. Ale mistrz może widzieć sam. Jeśli jesteście przejrzyści możecie zobaczyć sami siebie. Ale to nie myśli widzą. Światło oświetla swoją własną twarz. To trudne do zrozumienia, ale możliwe do urzeczywistnienia.
Bez autentycznego mistrza niemożliwe jest urzeczywistnienie wielkiej drogi. Wszyscy patriarchowie to mówili. Przed Buddą fałszywe nauki niszczyły umysły uczniów. Później pojawił się Budda i uczył prawdziwej Dharmy. Wielkie prawo jest bardzo trudne do osiągnięcia. Dogen mówi o tym w Shobogenzo. Napisał: „liczni są nauczyciele, którzy uczą koła dharmy, ale oni nie osiągnęli w swoim zrozumieniu nawet równoważnika ziarenka piasku w porównaniu do wielkiej pustyni.” Ja też tak myślę dzisiaj. W rzeczywistości droga może być przekazana tylko od buddy do buddy. Od czystej natury do czystej natury. Jeśli mistrz nie odbija tej rzeczywistości lepiej nie iść za nim. Pomylicie się. Dlatego autentyczny przekaz następuje wtedy, kiedy uczeń przenika ducha mistrza, a mistrz przenika ducha ucznia. Nie ma innego przekazu. Trzeba iść zobaczyć do źródła. Bez naszych myśli, bez naszych krytyk, bez naszej analizy. Z czystością. Dlatego nie jest to ani kwestia inteligencji, ani mądrości, ani poznania , ani doświadczenia. W tym spotkaniu nie ma niczego ludzkiego. Boska natura zamieszkuje to ciało-umysł. Nie dostrzegajcie tylko ciało-umysłu. Ciało-umysł zamieszkuje boską naturę, nie patrzcie tylko na boską naturę. W każdym razie, jeśli chcecie urzeczywistnić wielką wieczność, powinniście mieć wielki umysł, szczodry, otwarty, promieniujący i spontaniczny. Osoby, które pozostają w swojej mądrości, są podobne do starego stawu. Jest pełno takich na ziemi. Kiedy włączacie telewizor są tam tylko mądrzy ludzie, ale ich twarze przypominają błotniste stawy. Pełne myśli skomplikowane czoło, skóra jest zużyta wiekiem, zmęczeniem, myślami. Kiedy robimy zazen, to na końcu mamy skórę jak dziecko. Skóra błyszczy, oczy błyszczą , nasze ciało błyszczy. Droga to nie jest pozostawanie w czymś, to nie jest stary staw, który wyschnie z wiekiem. Wielka mądrość jest jak wielka rzeka, zawsze nowa. W esencji ducha nie ma pojęcia starości. To nie jest ani to, ani tamto. Chrystus powiedział to samo: ludzi, którzy mieli zbyt wiele mądrości, nazywał już martwymi. Powiedział też: nie zajmujcie się martwymi.
Nasz zazen powinien być taki, jak za pierwszym razem, nowy, nowy jak łosoś, który płynie w górę rzeki. Autentyczna droga nie jest łatwa do odnalezienia. Jeszcze trudniej znaleźć prawdziwego mistrza. Kiedy znalazłem własnego mistrza, nagle cały wszechświat obok niego nie miał żadnego znaczenia. Znalezienie jedynej możliwości wyzwolenia się z tej ludzkiej iluzji, z tej zjawy, z tego koszmaru, z tego snu. Ktoś zadał pytanie: jak rozpoznać prawdziwego mistrza? To nie jest trudne. Trzeba, żeby był on bez celu. Musi być uważny na innych. Musi dawać swoje życie dla innych. Jednocześnie nie potrzebować nikogo, ryzykować utratę wszystkiego, jeśli droga nie idzie właściwą ścieżką. Być całkowicie bezinteresownym, i całkowicie kochającym. Jego osobiste życie powinno być nieskomplikowane, czyste, bez kłamstwa, bez egocentryzmu. Nawet jeśli mistrz zachowuje się trochę inaczej niż inni, nawet jeśli jest trochę szalony, nie ma w tym egocentryzmu. Nie powinien szukać osobistej renomy , nie powinien pragnąć sławy ani bogactwa, ani korzystać ze swoich uczniów. Powinien mieć wielką intuicję , wielką energię, wiele łagodności. Jego mądrość powinna być nieograniczona. Nie powinien być uparty, nie powinien bronić żadnego ludzkiego punktu widzenia. Nie powinien być przywiązany do swojej praktyki, do swojej religii. Powinien być wolny. Następnie powinien przekazywać dokładnie przekaz wielkiej linii patriarchów. Przede wszystkim. To są pierwsze cechy, po których można rozpoznać prawdziwego mistrza, ale są jeszcze inne. I są wszystkie te, których nie znacie, które jedynie on przeżywa. Więc ten mistrz jest jednocześnie niczym, nie ma żadnego znaczenia, i jednocześnie jest w nim duch wszystkich buddów, który uczy jednego. Ten mistrz nie może również mieć pychy. Powinien mieć pewną szlachetność, ale nie pychę. Powinien być łagodny, ale nie słaby, silny, ale słuszny, energiczny, ale nie agresywny, opuszczony, ale obecny. Czy to w nauce, czy w życiu, w chorobie, w słabości i w śmierci.
Jaki więc powinien być uczeń tego mistrza? Powinien całkowicie przesiąknąć tym mistrzem i osiągnąć jego zalety. Wtedy poprzez ucznia widać, jaki jest jego mistrz. Kiedy ktoś patrzy na ucznia, może rozpoznać jego mistrza. Ostatecznie zen nie jest tak bardzo historią duchowości, co historią autentyczności, szczerości, bycia prawdziwym. To wystarczy. W każdym bądź razie możecie myśleć wszystko co chcecie na temat mistrza, i tak go nigdy nie poznacie. Poznacie jedynie jedną maleńką niepełną część. Tylko ten, który całkowicie otwiera swoje oczy może zrozumieć. Człowiek z zamkniętymi oczami odbija jedynie swoje własne głupstwa, które bierze za rzeczywistość. Taka jest wielka choroba tej cywilizacji, polityków, rządzących, nauczycieli, całego tego iluzorycznego świata, który transmigruje, nie znajdując drzwi ani okien, żeby z tego wyjść. Nie ma większego zwycięstwa na ziemi ani w niebie niż wyjść zwycięsko z człowieka.