Zazen nie jest skomplikowany. Prosty kręgosłup, oczy w linii poziomej. Podczas zazen możemy obserwować wszystko co się dzieje, również nasze własne myśli, oddech, nie komentując ich w żaden sposób. Nie jest to zewnętrzna obserwacja. Nie jest to myśl, która obserwuje inną myśl. Jest to Świadomość Świadek. Kiedy ustają świadome myśli pozostaje jedynie Świadomość Świadek. Po jakimś czasie ustają wszystkie myśli, cały wewnętrzny dialog i w naturalny sposób urzeczywistniamy, że nie ma żadnego „ja” poza tym co toczy się wewnątrz, ani na zewnątrz mojej skóry. Nasza świadomość, oddech, uczucia, uczestniczą dokładnie w tym samym procesie co wiatr, brzęczenie owadów, płynący potok. Jest to „jedyne zdarzenie”. W zazen nie ma kogoś kto rozumie płynącą wodę. Po prostu woda płynie w nas. Jest to „jedyne darzenie”. Nieustające TERAZ, bez przeszłości i przyszłości. Umysł zachwycony jak dziecko na brzegu morza, za każdym płynącym oddechem. Stałe odkrywanie na nowo. W takim momencie świadomość odczuwa, że nie ma różnicy pomiędzy „ja” a światem zewnętrznym, pomiędzy umysłem a jego zawartością: dźwiękami, kolorami, smakami, zapachami…
Niebo czystej kontemplacji jest bezgraniczne,
Czysty i lśniący jest księżyc Mądrości
W pełni.
Już nie ma niczego do odszukania.
Już niczego nie brakuje.
Ta ziemia jest Ziemią Czystego Lotosu,
To ciało jest ciałem Buddy.
Posłuchajcie:
W starej świątyni lasu Shinota
Szelest śniegu w głębi nocy.
Dawna historia opowiada o stadzie wilków, które siały strach w wiosce leżącej niedaleko świątyni, w której mieszkał Mistrz Shoju. Wszyscy mieszkańcy byli przerażeni, więc postanowił im pomóc. Poszedł na cmentarz wioski i usiadł w zazen. Siedział tak, aż do rana. Od tego czasu wilki więcej już się nie pojawiły. Wieśniacy byli bardzo wdzięczni i chcieli wiedzieć jakich tajemnych mocy użył. Shoju odpowiedział: „Nie używałem niczego takiego. Wilki zebrały się wokół, polizały mnie, obwąchały, długo krążyły wokół, ale ponieważ pozostałem w stanie umysłu dostrojonym do okoliczności nie ugryzły mnie. Więc powtarzam wam: jedynie stan umysłu dostrojony do okoliczności pozwoli wam być wolnymi w życiu i śmierci. Praktykowałem jedynie to co głoszę.”
W Harima, leżącym w dystrykcie Himeiji żył ślepiec, który słysząc głos człowieka potrafił odgadnąć jego najskrytsze myśli. Często mówił, że w głosie większości ludzi gratulujących komuś można wyczuć nutkę smutku, a u składających kondolencje słychać ukrytą radość, lecz ton głosu Mistrza Bankeia nigdy się nie zmieniał, niezależnie od tego czy wygrywał czy tracił, czy chwalił czy ganił. Zawsze miał ten sam spokojny i przyjemny głos, który świadczył o tym, że był już wyzwolony od zwyczajnego, wulgarnego umysłu. Uczeń Mistrza Bankeia mówił, że zawsze uderzała go niezwykła szczerość zawarta w każdym, wypowiadanym słowie.
Pozostawcie umysł w jego naturalnym stanie. Nie zatrzymujcie się na niczym. Prawda jest ciągłym ruchem podobnie jak stale odnawiający się oddech. Nie można znaleźć prawdy w znanym. Odnawianie się, świeżość, odkrywanie. Prawda pojawia się w relacji, podobnie jak miłość; w relacji z oddechem, która aktualizuje rzeczywistość, w relacji z odczuciami ciała, zewnętrznymi dźwiękami. Nie znajdziecie prawdy, ani miłości w izolacji. Nie znajdziecie ich oddzieleni w swoim wewnętrznym świecie, w myślach. Potrzebna nam jest taka, lustrzana relacja. Poznając drugiego, poznaję siebie. Nie chodzi o poznanie swojego wyższego Ja, lecz o poznanie całego procesu „ja”.
Nie noście więc śladów przeszłych doświadczeń. Nie porównujcie obecnych przeżyć z przeszłymi. To co już zostało poznane nie jest prawdą, gdyż to co znamy już stało się czasem, więc przestało istnieć jako prawda. Dlatego prawdy nie znajdziemy w znanym. Prawdy nie da się przywołać. Powinna pojawić się sama. Kiedy zapominamy się w oddechu, wtedy prawda jest tutaj, gdy myślimy o niej, wtedy znika.